Pewnie pisalam w dzienniczku, ale nie tu - że w grudniu wysterylizowalismy Zarę.
Pewnie bym sie jeszcze wahala gdyby nie fakt, że pojawil sie jej na sutku guz - najprawdopodobniej skutek urojonych ciąż ( miala kilka).
Lekarka radzila aby go usunąć, a przy okazji wysterylizowac psinę, aby się coś nie rozwinelo w narzadach rodnych.
No to się zdecydowliśmy.
Zara zniosła zabieg dobrze, ale potem po pojawila się komplikacja - z rany po guzie nastapil krwotok.
Na szczeście udalo się go opanować, a rehabilitacja przebiegala pomyslnie.
Gdyby nie ten guz, wszystko poszloby jeszcze szybciej - bo rana posterylizacyjna goila się blyskawicznie, tylko ta po guzie wymagala dodatkowych zabiegów i trochę sie jątrzyła.
Ale wszystko ladnie sie pogoilo i psiur doszedl do siebie raz dwa
Po zabiegu dostala specjalny fartuszek - i szukala ciepla, więc przelozylismy jej lezysko pod kaloryfer