• Reklama

Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Ułatwia spalanie kalorii, modeluje sylwetkę, daje endorfinowego kopa... 3 x 1 godzinka sportu w tygodniu - i człowiek czuje, że żyje!

Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez E-Day » maja 26th, 2015, 6:56 pm

Jest to niezwykła dyscyplina sportu - opiera się na porozumieniu ze zwierzęciem, które przy odrobinie szczęścia jest od nas dziesięć razy cięższe, ze dwadzieścia razy szybsze, do tego jest niezwykle spostrzegawcze, szybko reagujące i cechujące się świetnym wyczuciem emocji i nastrojów. Wymaga pewnej minimalnej sprawności fizycznej, ale przy regularnych treningach szybko odczuwamy wzrost tej sprawności. Bardzo poprawia stan zdrowia - ma ogólnorozwojowy charakter. Hipokrates uważał jazdę konną za jeden z trzech najzdrowszych rodzajów aktywności fizycznej (obok pieszych wędrówek i pływania). Stajenne zapachy (amoniak) skutecznie pacyfikują nawracające się przeziębienia, a jazda konna jako taka poprawia ogólną odporność organizmu.
Jest to dyscyplina, którą można uprawiać naprawdę długie lata - najstarsza osoba, którą uczyłam początków jazdy konnej (ze 20 lat temu w Zbrosławicach) miała mocno ponad 50 lat. "Późny tatuś" miał dość marznięcia na widowni hali, gdy jego córka uczyła się u mnie jeździć. Kiedyś, dla żartu, zaproponowałam, że następnym razem weźmiemy drugiego konia - dla niego właśnie. Córcia dosłyszała, nie popuściła, a po dwóch miesiącach pan po raz pierwszy w życiu zagalopował. Inny przykład? Człowiek, który wyświęcił mnie na instruktora, jeździł konno po 90. roku życia. Owszem spacerkowo, owszem, na mega spokojnym wałachu, ale SAM na niego wsiadał i sam sobie jeździł.
Sport na długie lata, zwłaszcza że dojrzałość i doświadczenie bardzo tu procentują.
Aby dogadać się z koniem, trzeba najpierw umieć dogadać się z samym sobą. Koń jest bezlitosnym recenzentem niestabilności emocjonalnej, agresji, strachu, nieopanowania. Z drugiej strony, jeśli jeździec jest spokojny, łagodny i konsekwentny, uzyska harmonię z koniem, która czyni jazdę niezwykle przyjemną i satysfakcjonującą - koń luźny, ufny, chętny i wyczulony na tak subtelny sygnał, jak minimalna zmiana ułożenia ciała w siodle - o to warto powalczyć!
Jazda sama w sobie, galop po lesie czy łące, skoki przez przeszkody - to wyjątkowo piękne przeżycia. Dziki galop daje poczucie prędkości, które w żaden sposób nie da porównać się do pędu samochodem. Motocyklem pewno też nie - choć tu może Coberka umiałaby porównać.
Same zalety, prawda?
Niestety, są i "zady" tej rozrywki.
1. Koszty.
Jazda konna jest sportem kosztownym - godzina jazdy w szkółce z instruktorem kosztuje 30 - 40 zł. Aby uczyć się w przyzwoitym tempie, dobrze byłoby jeździć 3 x w tygodniu, minimalnie 2 x w tygodniu. Niektóre ośrodki umożliwiają "odpracowanie" jazd i dla wielu młodych ludzi jest to bardzo ciekawa forma spędzania czasu. Inna rzecz, że praca odbywa się przy koniach i osobiście niechętnie w roli odpracowującego widziałabym kogoś zupełnie nieobeznanego z tematem. Koszt jazd to jedna sprawa, warto też zadbać o własne wyposażenie. Tu koszt można próbować obniżać, szukając rzeczy z drugiej ręki. Na jakości jednak oszczędzać nie warto. A więc absolutne minimum to toczek lub kask jeździecki. Drugie w kolejności są buty - nie muszą być specjalne do jazdy konnej, ważne, by podeszwa była gładka (bez grubo rzeźbionego protektora) i aby wierzch buta pozbawiony był jakichś klamerek, rzemyków i podobnych ozdóbek. Ważne też jest zapewnienie ochrony łydkom - szkoły są różne: można wybrać oficerki (są też gumowe) z cholewami do kolan, różnego rodzaju chapsy (ochraniacze na łydki), niektórzy poprzestają na solidnych, grubych podkolanówkach. Osoby o wrażliwych dłoniach docenią rękawiczki.
Trzeba się liczyć z tym, że w razie połknięcia bakcyla, koszty będą rosły - być może nawet w związku z posiadaniem własnego konia.
Jeśli kogoś interesuje sport, tzn. starty w zawodach - koszty będą spore. Godzina treningu z trenerem to już raczej więcej niż 100 zł, no i wtedy trzeba się mocniej zaangażować czasowo. Transport konia na zawody, wpisowe, galowy strój jeździecki - to również kosztuje. Za moich czasów można było te koszty obniżyć, "podczepiając się" pod jakiegoś dobrego sportowca - taka osoba równocześnie "jeździła" np. z sześć czy dziesięć koni i raczej potrzebowała kogoś do pomocy. Taki pomocnik - fachowo luzak - od czasu do czasu mógł liczyć na ułatwienie w startach. Jako początek - świetna sprawa.
Niemniej, jeśli kogoś interesuje tylko rekreacyjne poklepanie tyłka w siodle, i trochę pogłówkuje, koszty tego hobby nie są powalające.
2. Zdrowie.
To, co wcześniej napisałam, to wszystko prawda. Niemniej są schorzenia, przy których jazda konna jest zwyczajnie niebezpieczna. Albo wymaga świadomego podejścia do rzeczy.
Zawsze nowych podopiecznych, zwłaszcza tych po 30. roku życia, zachęcałam do konsultacji z lekarzem sportowym. A koniecznie potrzebne są, jeśli u kogoś stwierdzono schorzenia kręgosłupa, układu krążenia czy jakieś problemy neurologiczne. Jeśli ktoś jest zupełnie nieruszający się, to pierwsze jazdy warto poprzedzić lekką zaprawą - rozruszać mięśnie głównie nóg, brzucha, grzbietu.
A więc trzeba najpierw zrobić przegląd samego siebie.
Na marginesie, nie należy od razu (przed wizytą u lekarza) skreślać siebie - wierzcie mi, katalog schorzeń leczonych lub przynajmniej łagodzonych hipoterapią jest imponujący. Co więcej, niektóre niepełnosprawności ruchowe też nie wykluczają z tego sportu. Osobiście znałam dobrych i bardzo dobrych jeźdźców, którzy np. poruszali się na wózku, byli bez jednej z kończyn itp. Imponujące, serio!
Co jeszcze - urazowość. Jazda konna niestety jest urazowa. Upadki z konia, przypadki nadepnięcia, przygniecenia, w drastycznych sytuacjach - pogryzienie czy kopnięcie. Ryzyko jest i nie ma co udawać, że go nie ma.

Tyle na wstępie. Jeśli kogoś z Was zainteresowałam, może powinnam coś dokładniej opisać, wyjaśnić, skomentować - piszcie. Dodam tylko jedno: po tych osiemnastu latach przerwy czuję, że warto, naprawdę warto było wrócić do jazdy.
Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych
Stendhal
Avatar użytkownika
E-Day

ADMINISTRATOR
 
Posty: 7819
Dołączył(a): czerwca 15th, 2011, 7:10 pm
Lokalizacja: Mikołów

Re: Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez ale » maja 26th, 2015, 7:28 pm

kilka razy , bez trenera itp dosiadalam konia i napewno polknelabym bakcyla , niestety nie mam mozliwosci , szkoda ...
chociaz z drugiej strony zawsze mi bylo zal biedakow , ktorzy mnie niesli :swi:
i ten dowoz na zawody ... moja siostra cioteczna jezdzi , maja te doczepke i transportuja to biedne zwierze ... kurcze , mnie sie to wydaje meczace dla konia :(
ogolnie transport zwierzat jest jakis taki ... bolesny :think:
w kazdym razie , za Ciebie trzymam kciuki , pomyslnosci :)
Obrazek
Avatar użytkownika
ale

DUMA SICZY
 
Posty: 119190
Dołączył(a): czerwca 16th, 2011, 7:33 am

Re: Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez Zarcia » maja 26th, 2015, 11:23 pm

To mówisz Ewa że jeszcze mogłabym nauczyc się jazdy na konniu? :haha:
8 czerwiec 2010 - 25 wrzesień 2010 faza I i II
26.09 - 11.02 Faza III
Od 1 sierpnia 2011 dochudzanie
Mikołaj 2011 - powrót na IV

Ciągle nad Szóstką... :think:
Avatar użytkownika
Zarcia

MODERATOR
 
Posty: 36582
Dołączył(a): czerwca 15th, 2011, 11:25 pm

Re: Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez E-Day » maja 27th, 2015, 10:22 am

Ale: właśnie to jest kwestia podejścia do konia i sposobu postępowania, czy będzie pracowal z jeźdźcem chętnie i z radością, czy będzie posłuszny ze strachu.
Inna sprawa, że bez ludzi konie sobie w naturze rady nie dają - nie dzisiejsze rasy, hodowane od wielu pokoleń. Może rasy typu konik polski czy hucuł albo inne tzw. prymitywne by się dostosowały, inne - nie bardzo. A wierz mi, że są konie, które witają swoich jeźdźców radośnie i widać, że chętnie z nimi pracują.

Elu - jeśli tylko lekarz wykluczyłby przeciiwwskazania zdrowotne, to jak najbardziej :) - kto wie, może by Ci się to spodobało!
Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych
Stendhal
Avatar użytkownika
E-Day

ADMINISTRATOR
 
Posty: 7819
Dołączył(a): czerwca 15th, 2011, 7:10 pm
Lokalizacja: Mikołów

Re: Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez ale » maja 27th, 2015, 10:28 am

Mi chodzi o ciezar jezdzca :lol: i o ten transport :(
a o milosci konia nie trzeba mnie przekonywac :mrgreen: babci konik nie byl uwiazywany , mozna mu bylo zaufac !
a za mna chodzil nie raz jak pies :) reagowal na imie , z daleka slyszal i przychodzil :mrgreen:
Obrazek
Avatar użytkownika
ale

DUMA SICZY
 
Posty: 119190
Dołączył(a): czerwca 16th, 2011, 7:33 am

Re: Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez E-Day » maja 30th, 2015, 9:04 am

Jeśli chodzi o transport, istotnie jest to trauma dla wielu koni. A istnieją metody, aby koń nauczył się, że to nic takiego złego. Jest lekka poprawa w tym zakresie i sądzę, że będzie coraz lepiej - do głosu dochodzą ludzie, którzy w jakiś sposób ogarniają, że koń ma trochę inną psychikę niż człowiek i trochę inne metody trzeba zastosować. Generalnie, przy odrobinie cierpliwości koń zacznie traktować przyczepę jako coś normalnego, co nie stresuje, co właściwie jest do codziennego użytku.
Zaczynam podczytywać sobie różne ciekawe rzeczy na ten temat.
Jak działają te zasady "jeździectwa naturalnego" macie poniżej. Filmik wymaga kilku słów komentarza.
Po pierwsze, to jest pierwsze siodłanie i pierwsze jeżdżenie w życiu tego konia. Przy "klasycznym" podejściu często kończy się traumatycznym rodeo. Tutaj najpierw trener pokazuje koniowi, że jemu należy się przywództwo (zmusza do ruchu w zamkniętym ringu) i lekceważy pierwsze oznaki uległości (opuszczenie głowy i symulowanie skubania trawy). Dopiero po chwili, gdy koń ponawia prośby "poprowadź mnie", przystaje na tę propozycję (koń podąża za nim bez uwięzi).
Takie interakcje jak "ja mogę dotknąć ciebie, ale ty nie możesz dotknąć mnie bez zezwolenia", "ja mogę cię zmusić do ruchu / zaprzestania ruchu, ale ty tego zrobić nie możesz" budują zaufanie do człowieka jako do przywódcy.


Podobnie jak w przypadku psów - sytuacja, kiedy koń "czuje się w obowiązku" przejąć przywództwo (bo w jego mniemaniu człowiek nie spełnia się w tej roli), bywa niebezpieczna i powoduje wiele problemów. Szczęśliwie dziś, w porównaniu do tego, co było kilkanaście - dziesiąt lat temu, na na dobrostan koni zwraca się o wiele większą uwagę.
Jeśli chodzi o ciężar jeźdźca - cóż, konie hoduje się głównie do pracy. I mało kto chyba byłby gotów utrzymywać konia "dla zabawy". Na pewno pierwsze jazdy są dla młodego konika trudne, pewno bolą go potem mięśnie, jak nas po pierwszych treningach. Ale z drugiej strony spotykam się z tyloma wyrazami sympatii ze strony koni, że chyba ta "niewygoda" jest dla nich do zaakceptowania.
Oczywiście, jesteśmy winni koniom troskę i szacunek. Dlatego, jeśli ktoś z Was zechce spróbować tej magicznej rozrywki, zwróćcie uwagę na kilka detali:
- ja wyglądają konie w stajni? Nie są wychudzone? Czy na nogach, grzbiecie nie widać ran, otarć, opuchnięć?
Oczywiście, zawsze jakiś koń może być chudy jak Rosynant w najlepszej nawet stajni (bo chory, bo nowy, bo bardzo stary, bo coś się podziało), podobnie z okaleczeniami. Ale jeśli na kilkanaście koni kilka wygląda źle, to coś jest tu nie w porządku.
- jak się zachowują konie w stajni? Czy odwiedzającego witają z zaciekawieniem, czy raczej odwracają się tyłem i starają schować w kącie boksu? A jak wygląda sam boks? Jest w miarę czysto? Jest podścielone słomą, widać, że dostają dość siana? Znów należy spojrzeć na "całokształt" - znałam konia, który maniacko wyżerał słomę spod siebie i właściwie umiał jej przerobić dowolne ilości. Trzeba było ograniczać ścielenie...
- jak się zachowują na jeździe rekreacyjnej? Są raczej spokojne, zadowolone, czy nerwowe? Kopią się i gryzą między sobą?
- jak instruktor i pracownicy stajni traktują konie? Przypadki bicia, kopania zwierząt dyskwalifikują takie miejsce na bank.
Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych
Stendhal
Avatar użytkownika
E-Day

ADMINISTRATOR
 
Posty: 7819
Dołączył(a): czerwca 15th, 2011, 7:10 pm
Lokalizacja: Mikołów

Re: Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez E-Day » lipca 10th, 2015, 9:52 pm

Obrazek
Spróbujcie, warto!
Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych
Stendhal
Avatar użytkownika
E-Day

ADMINISTRATOR
 
Posty: 7819
Dołączył(a): czerwca 15th, 2011, 7:10 pm
Lokalizacja: Mikołów

Re: Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez Ruda2108 » lipca 10th, 2015, 10:03 pm

konik jakis chudy tu wyszedł
:kawa:
Avatar użytkownika
Ruda2108

DUMA SICZY
 
Posty: 28441
Dołączył(a): czerwca 16th, 2011, 6:35 am

Re: Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez E-Day » lipca 10th, 2015, 10:06 pm

Akurat Walkiria jest w bardzo porządnej formie :) i na pewno nie jest chuda.
To młoda pięciolatka, ładnie zbudowana i odkarmiona. :oki:
Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych
Stendhal
Avatar użytkownika
E-Day

ADMINISTRATOR
 
Posty: 7819
Dołączył(a): czerwca 15th, 2011, 7:10 pm
Lokalizacja: Mikołów

Re: Kto dosiadł konia, ten dosiadł wiatr

Postprzez ale » lipca 10th, 2015, 10:28 pm

cudo :love:
Obrazek
Avatar użytkownika
ale

DUMA SICZY
 
Posty: 119190
Dołączył(a): czerwca 16th, 2011, 7:33 am

Następna strona

Powrót do Sport, sport, SPORT..!

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości