anoolek napisał(a):mhym..własnie..chyba tu jest pies pogrzebany...przeginam z ucztami...objadam się na maxa, a później kilogramowa górka poucztowa..
następna uczta będzie skromna..
no właśnie i mi się zdarzyło przeginać
A głównie przedłużać je.
Chociaż nie powiem- ta dzisiejsza zajęła mi prawie 2 godziny. Tez jakby nie patrzeć trochę przegięcie.
Ale widzę u siebie poprawę. Może ta świadomość, że juz za chwileczkę, już za momencik IV faza daje mi więcej motywacji aby nie przeginać za mocno.
Zapala się lampka: niedługo zjesz wszystko co zechcesz. Będziesz miec dowolność i co wtedy zrobisz? Wybierzesz słodkości i obżarstwo czy zwycięży rozsądek?
Myślę, że po ucztach, którymi próbowałam sobie odbić miesiące " ścisłego postu" następuje większa świadomość, że mają mnie czegoś nauczyć i być nie tylko przyjemnością samą w sobie.